
Teneryfa – Co warto zobaczyć? | 2020
Dokąd uciec przed zimą mieszkając w Polsce?
Wyspa należąca do europejskiego kraju, leżąca na Oceanie Atlantyckim, największa i najludniejsza wyspa archipelagu, znajdują się tam dwa miejsca wpisane listę światowego dziedzictwa UNESCO to… Teneryfa na Wyspach Kanaryjskich!
Poleciałam na własną rękę z Gdańska, z przesiadką w Londynie, do portu lotniczego Aeropuerto de Tenerife Sur. Przed wyjazdem zarezerwowałam internetowo samochód w wypożyczalni. I to była najlepsza opcja, bo mogłam dojechać dosłownie wszędzie.

To były wspaniałe 4 dni z przygodami i wspaniałymi widokami!
Nie pierwszy raz byłam na Teneryfie, ale tym razem odkrywałam mniej turystyczne i oczywiste miejsca.
Pierwsze dwie noce spędziłam na zachodnim wybrzeżu, a następne dwie na północy i to był rewelacyjny wybór.
Po przylocie koło południa termometr pokazał aż 28 stopni w lutym! Od razu pojechałam odkrywać wyspę.
Co warto zobaczyć na Teneryfie?
Spis treści
Arco de Tajao
Naturalny łuk koło miejscowości San Miguel de Tajao to Arco de Tajao – lokalizacja tutaj.


Montana Roja
Montana Roja, czyli Czerwona Góra to stożek wulkaniczny o wysokości 171 m n.p.m. Na szczycie jest punkt widokowy, z którego widzimy po jednej stronie Playa de la Tejita, po drugiej Playa del Medano.

Playa de la Tejita
Playa de la Tejita to najdłuższa, naturalna plaża na Teneryfie.

Popołudniu pojechałam do hotelu w miejscowości La Arena i od razu skoczyłam na pobliską plażę.
Playa la Arena
Położona w La Arena to czarna plaża wulkaniczna z drobnym piaskiem.




Klify Los Gigantes
Klify Los Gigantes (Olbrzymy) znajdują się w północno – zachodniej części Teneryfy. Osiągają wysokość około 600 metrów i ciągną się na 10 km.
Warto zatrzymać się przy punkcie widokowym Mirador Archipenque los Gigantes i naturalnego basenu Charco del Tanco.


Santiago del Teide
W drodze do Santiago del Teide z Los Gigantes, oprócz miliona zakrętasów na drodze, można podziwiać piękne widoki.

Z Santiago del Teide odjeżdża autobus do wioski Masca.

Masca
Do wioski Masca można pojechać samochodem albo busem, który odjeżdża z Santiago del Teide.
Wybrałam autobus, bo…
Po pierwsze – nie muszę prowadzić auta, tylko podziwiać widoki, a po drugie – droga jest bardzo, ale to bardzo wąska z milionem zakrętasów, więc trzeba bardzo uważać.
Przed zakrętami o 180 stopni obowiązkowe trąbienie, szczególna ostrożność i zdecydowanie obowiązkowe doświadczenie. Bilet na autobus kosztuje 1,45 euro w jedną stronę, a oszczędzamy stres.
Szczęśliwie bus dojechał!

Masca, czyli Kanaryjskie Machu Picchu
Tego miejsca na pewno nie można pominąć będąc na Teneryfie. Wioska Masca położona jest na wysokości 600 m n.p.m. w wąwozie Parku Krajobrazowego Teno.
Liczba mieszkańców nie przekracza nawet 100 osób. Do lat 60 XX wieku mieszkańcy byli odcięci od cywilizacji, przez to że nie było poprowadzonej drogi. Można tu podziwiać tradycyjną, kanaryjską architekturę, wykonaną ze skały wulkanicznej.
Jedliście kiedykolwiek kaktusa? Jeśli nie, to koniecznie kupcie od dziadka w wiosce owoc kaktusa – był pyszny i soczysty.
W wiosce są restauracje, bary, kawiarnie i nawet sklepy z pamiątkami, ale przede wszystkim przepiękne widoki.






Garachico
Z Santiago del Teide wybrałam się do Garachico. W drodzę można podziwiać kolejne widoki.

Garachico jest jedno z najstarszych miast na północy Teneryfy.
W 1706 roku w wyniku wybuchu wulkanu Teide prawie całe miasto zostało pokryte przez lawę, w tym port, z którego mieszkańcy mieli największe dochody.
Na zachodniej części miasta lawa stworzyła naturalne, skalne baseny – El Caleton de Garachico, które warto odwiedzić i jest jedną z największych atrakcji tego miasta.


Playa Jardin
Po intensywnym dniu warto trochę powylegiwać się na plaży, np. na Playa Jardin.

Miałam trzy podejścia, ale znalazłam kolejny punkt na zachód słońca – Playa de los Roques i wróciłam z powrotem do La Arena.


Wulkan Teide
W trzeci dzień wyruszyłam z hotelu z samego rana na wulkan Teide. Pojechałam z zachodniej części Teneryfy z Los Gigantes drogami TF-38 i TF-21. Szeroka droga z małymi zakrętasami.
Szybki skok i w drogę.

Podczas drogi temperatura czasami była baaardzo niska i nawet było zimniej niż w Polsce zimą – termometr pokazywał 2 stopnie.
Pico del Teide 3718 m n.p.m. to czynny wulkan i najwyższy szczyt Hiszpanii i trzeci co do wielkości wulkan na świecie. Ostatni wybuch był w 1909 r.
Dla zaprawionych w podbijaniu gór można się wspiąć, ale tez kursuje kolejka.
Dolna stacja jest na 2356 m n.p.m., a wjeżdżamy na 3550 m n.p.m. Z górnej stacji można wejść na szczyt, ale trzeba wcześniej wyrobić darmowe zezwolenie. Wysokość stacji kolejki 2356 m n.p.m.
Najlepiej kupić bilety online, w dwie strony to 27 euro. Wjazd kolejką trwa około 10 minut. Ciepłe ubranie i okulary przeciwsłoneczne obowiązkowe, mimo że grzeje słońce to jest zimno.


Playa de las Teresitas
Playa de las Teresitas posiada piasek prosto z Sahary. Ponoć uważana jest za najładniejszą plażą na wyspie. Nawet palemki na plażce zasadzili.


Widok z góry prezentuje się zdecydowanie lepiej.

Mesa del Mar
Wieczorem dojechałam do Mesa del Mar na północy Teneryfy, blisko Tacoronte.
Wynajęłam piękny apartament z widokiem z każdej strony na ocean. Mimo zamkniętych okien i balkonu cały czas słychać szum oceanu. 🙂





Na śniadanie przygotowałam naleśniki z owocami, w tym z kaktusem od Pana z wioski Masca. Był bardzo dobry!

Tak można by było zaczynać każdy dzień.

Obok apartamentu jest naturalny basen. W czasie przypływu zbiornik napełnia się wodą, jak jest odpływ i woda jest spokojniejsza w zbiorniku można pływać i pluskać się.

Oprócz basenu, jest też plaża Playa de la Arena.
Pół dnia spędziłam na wylegiwaniu się na plażce. Tego mi było trzeba. Piękna pogoda!

Villa de la Orotava
Villa de la Orotava to małe, historyczne miasteczko (ponoć najpiękniejsze na Teneryfie), blisko Puerto de la Cruz około 5 km.
Posiada wiele kamienic z czasów kolonialnych z XVII i XVIII wieku i możemy podziwiać kanaryjską architekturę. Charakterystycznymi elementami są drewniane balkony. Robią wrażenie.







Po czterech dniach zwiedzania z samego rana miałam lot do Londynu, a z Londynu do Gdańska. Okazało się, że przechodzi silny sztorm Ciara nad Europą i mój powrót był pod znakiem zapytania. Po 6 godzinach oczekiwania na szczęście samolot wystartował, ale w Londynie już nie było tak wesoło. Był tak silny wiatr, że były okropne turbulencje. Na następny lot zdążyłam i szczęśliwie wylądowałam w Gdańsku.

Filmik już na kanale!
~Moni